Piramida gruchnęła z łoskotem. PSL w tarapatach?

0
1005

spring-fieldwork-1396004-640x480

Patrząc na politykę miejską, często zapominamy, że jest jeszcze ta gminna, mniejsza. A to tam chyba obecnie dzieje się najciekawiej. Na razie niewiele osób zwraca na to uwagę. Dlatego my postanowiliśmy przyjrzeć się bliżej temu, co się dzieje na tak zwanej prowincji. Zmian jest bardzo dużo, a wszystko zaczęło się od zwolnień w agencjach i instytucjach obsługujących rolników.

Żadną tajemnicą nie jest, że właściwie niemal wszędzie w agencjach i instytucjach obsługujących rolników zasiadali członkowie Polskiego Stronnictwa Ludowego oraz członkowie ich rodzin, kuzyni, powinowaci. Siatka wzajemnych powiązań i relacji rodzinnych była tak duża, że do tej pory nikomu nie udało się tego zmienić. Kilka razy przy mniejszych czy większych aferach wypływała sprawa zatrudnienia i właśnie tych powiązań, ale temat cichł i po chwili wszystko wracało na dawne tory. Małą polityką wszak i mało kto się interesował.

Praca w gminnych urzędach, a nawet szkołach, wszelkich innych miejscach, gdzie były jakieś stanowiska za publiczne pieniądze, często opierała się właśnie na tych wzajemnych powiązaniach. Było ich dużo, bardzo dużo. W zasadzie można już tylko wyliczać gminy, w których takie relacje nie występowały. Powodem była oczywiście ogromna liczba samych członków partii. Najczęściej całych rodzin. Trudno się temu dziwić, bo jak można wyczytać na oficjalnej stronie internetowej Polskiego Stronnictwa Ludowego – PSL to obecnie najliczniejsza partia w Polsce.

PSL jest najliczniejszą partią polityczną w Polsce. Skupia około 140 tysięcy członków. Posiada struktury we wszystkich województwach, w 90% gmin i w około 35% wsi, a także w osiedlach i dzielnicach wielkich aglomeracji” – czytamy na stronie PSL.

Jeszcze po wyborach samorządowych w 2014 roku, jeśli ktoś chciał pracować w gminie, nawet na podrzędnym stanowisku, raczej musiał zapisać się do PSL. Bez tego, ze stanowiskiem mógł się rozminąć. W najlepszym wypadku poczekać aż zwolni się coś innego, a w tym czasie wypowiadać się pochlebnie na temat wójta, starosty lub kierownika jakiejś komórki w urzędzie. Bo przecież różne stanowiska nie były do obsadzenia wyłącznie w agencjach lub instytucjach rolniczych, ale również w innych miejscach – jak właśnie szkoły, przyszkolne Orliki, bursy lub inne jednostki, które miały możliwość zatrudnienia na etat. Trafiali więc tam krewni i powinowaci królika, którym wydawało się, że nic złego się nie stanie. Taka sytuacja trwała bowiem od wielu lat i wszystko działało.

Działało, ale przestało działać. Wszystko zaczęło się od bardzo dużych zwolnień przede wszystkim w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Na początku lutego wszyscy kierownicy biur powiatowych ARMiR-u otrzymali wypowiedzenia z pracy. Ci, którzy byli pełniącymi obowiązki mieli wrócić do pracy na swoje stanowisko sprzed powołania do pełnienia służby kierowniczej. Pozostali już musieli zacząć sobie szukać innego zajęcia, albo zarejestrowali się urzędach pracy. W całej Polsce to aż około 230 stanowisk kierowniczych, na których pojawili się nowi szefowie. Zmiany jednak idą dalej. I to jest dopiero szok, bo nagle tąpnęło mocno pod wydawałoby się granitowym dotąd gruntem.

U nas od razu niektórzy pobiegli zapisywać się do PiS-u. Myśleli, że dzięki temu utrzymają swoje miejsca pracy. Ale tam niechętnie chcą przyjmować ludzi, co byli członkami albo wiernymi do tej pory dla PSL-u. Dużo się mówi teraz o tym, że PiS zły, a nawet jest jeszcze gorszy, bo nie chce przyjąć żadnych spadów – mówi naszej redakcji jeden z mieszkańców gminy Łapy.

Już niektórzy strasznie tyłkami trzęsą jak ich koledzy powylatywali z agencji. Zmiany na pewno pójdą dalej, bo już jeden drugiego nie ma jak bronić, bo nie ma stanowisk i nie ma jak przygarnąć tych, co potracili stołki. A w innych miejscach też muszą trzymać w razie czego jakieś miejsca dla nowych, co może nowa władza kazać zatrudnić. Dużo się dzieje. Coraz głośniej urzędnicy mówią o tym, że PiS to taki strasznie zły. Ludzie widzą swoje i widzą jak to wygląda i u nas to dużo cieszy się, że to ważne towarzystwo teraz już nie jest takie ważne – powiedział inny z mieszkańców gminy Tykocin.

Takich sytuacji nie widać z poziomu dużych miast. W dużych miastach członkowie Polskiego Stronnictwa Ludowego pojawiają się bardzo rzadko. Na przykład w Białymstoku od bardzo wielu lat nie udało się wprowadzić żadnych radnych do Rady Miasta. Za to pojawili się oczywiście w sejmiku województwa oraz w poszczególnych gminach. Czyli dokładnie tam, gdzie trzymali się do tej pory najmocniej. I to właśnie w tych mniejszych społecznościach toczy się coraz bardziej ożywiona dyskusja i sypią się kolejne posady jak domki z kart. Bo cała struktura trzymała się na wzajemnych powiązaniach rodzinno – towarzyskich.

Tak samo wyglądało to również w innych powiatach i gminach w Polsce. O tym, jak działał system przez wiele lat, podajemy przykład z jednego z powiatów na Mazowszu. Skoro działała tam agencja rządowa związana z rolnictwem, to zatrudnienie znajdowali przede wszystkim znajomi lub krewni parlamentarzysty z PSL, potem znajomi i członkowie rodzin innych członków PSL. Ci zaś szybko byli w stanie pojawić się w urzędach gmin, w domach kultury, w ośrodkach pomocy społecznej i tak dalej. Kiedy przychodziło do kolejnych wyborów, szli i głosowali na swoich dotychczasowych chlebodawców. Trudno się dziwić, skoro zatrudnienie na różnych stanowiskach opłacanych z publicznych pieniędzy, mogli mieć bardzo często tylko dzięki temu, że przynależeli lub byli krewnymi polityków partii z zieloną koniczynką. Dla zachowania swoich miejsc pracy głosowali więc całymi rodzinami i z sąsiadami, aby utrzymać własny status. W małych społecznościach o wybór odpowiednich osób, czasami nawet nie wprost, ale pośrednio, związanych z Polskim Stronnictwem Ludowym, było stosunkowo łatwo. To powodowało, że w kolejnych latach pojawiały się kolejne osoby związane z tą partią w różnych miejscach, takich jak szkoły, bursy, stołówki, świetlice oraz w wielu innych miejscach.

2016-02-18 17_13_47-Typowa rodzina – Demotywatory

Obecnie struktura zaczęła się sypać od dołu. Stanowiska potracili ci, którzy do tej pory mieli możliwość zatrudniania lub wpływania na to, kto będzie zatrudniony gdzieś indziej. Na przykład kierownik jakiegoś wydziału już nie zadzwoni i nie powie, żeby do starostwa na referenta przyjąć pana X, albo na kilka miesięcy zatrudnić go na basenie jako szatniarza. Nie zadzwoni, bo już nie jest kierownikiem i nikt takiej osoby słuchać nie będzie. W urzędach i na różnych szczeblach władz w terenie, jeden drugiemu zaczął mocniej patrzyć na ręce.

Ludzie boją się, że będą szybsze wybory w samorządzie. Nie wiadomo teraz jak to wszystko pójdzie. Ci z PSL-u mówią, że żadnych wyborów nie będzie, a ci z PiS-u mówią, że będą. Nie wiadomo kogo słuchać i co faktycznie będzie, ale widać już duży strach u tych, co tyle lat siedzieli na stołkach. To oni teraz najwięcej krzyczą, że PiS źle robi i że będzie tragedia. No i tragedia jest, dla tych co wylądowali gołym tyłkiem na bruku i myślę, że właśnie dlatego krzyczą – powiedział nam jeden z rolników spod Tykocina.

Nie tylko polityką wielkich miast warto się interesować. Czasami jak się zejdzie do mniejszych powiatów i wsi, jest znacznie ciekawiej. Szkoda, tylko, że ludzie mieszkający w jednych wsiach lub miasteczkach, znający się od lat, wiedzący doskonale o wzajemnych powiazaniach i układach, często nie chcą wypowiadać się pod własnym nazwiskiem. Układu, który betonował się latami, nie chcą tak otwarcie krytykować. W końcu tkwią w nim przecież nawet do tej pory ich sąsiedzi i znajomi.

Wydaje się, że to co było jeszcze do niedawna niemożliwe, staje się możliwe. Polskie Stronnictwo Ludowe raczej mocno skurczy się w liczbie członków. Nawet pomimo tego, że do PiS-u nie są przyjmowani z otwartymi ramionami, to w PSL-u też nie opłaca się już tkwić. Nie ma stanowisk do objęcia, do oczu wielu innych zagląda widmo utraty pracy w urzędach. Piramida runęła dzięki jednemu ruchowi, którym zdecydowano o wymianie całej kadry kierowniczej w agencjach i instytucjach obsługujących rolników. A gdzie tak naprawdę dobro rolnika? To się okaże po decyzjach rządu i po tym jak swoje obowiązki wykona nowa kadra, która już weszła na urzędy.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: sxc.hu/ spring-fieldwork/ zrzut ekranu z demotywatory.pl)

Komentarze